Witam państwa!

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem profesjonalnym bloggerem i ewentualne wpadki proszę traktować z przymrużeniem oka ;) Mam nadzieję, że moje "wynurzenia" spodobają się chociaż połowie odwiedzających (lub przypadkowo znalezionych) mój blog. Posty o wszystkim, co tylko znajduję w internecie i w życiu. Dosłownie.
Jeżeli podoba się - dziękuje. Jeżeli nie - nie czytaj, zagraj w gry.pl.

piątek, 13 stycznia 2012

I oby tak dalej...

     Jak już pisałem na wstępie, mieszkam w szaroburej kamienicy. W szaroburym mieście. W ogóle wszystko jest szarobure. Ja tam się na tej całej filozofii nie znam, ale mój brat (bo ja mam brata) mówi, że tak ma właśnie być. Często wypowiada to zdanie. Z resztą nie tylko to... Ostatnio do przesady powtarza "William, zabierz się za jakąś porządną robotę, bo cię z chałupy wywalę i to na zbity pysk". Swoją drogą, Mark ma bardzo czułe słownictwo co do ludzi.
     I tymi swoimi gadkami o normalnej pracy Mark zanudza mnie codziennie. Naprawdę. Ja na to oko przymykam, bo uważam, że moja robota jest adekwatna do mnie (nie posiadam zasadniczo żadnego wykształcenia) - pracuję jako sprzątacz w dużej firmie. Ale to do Marka nie dociera - on w tej samej korporacji (NewsHunters - plotkarska gazeta) jest reporterem. Dobrze zarabiającym reporterem. Ale on się kształcił! A mnie się nie chciało...
     No dobra, dobra. Moja wina, jak zwykle winny jestem JA. Jakbym chciał, to bym się kształcił. Lecz mi się nie chce. I to też Mark mi wypomina. Każdego dnia.